Prawdziwe szczęście budujesz w sobie. Wywiad z joginką Gosią Mostowską
Gosia Mostowska, jedna z najbardziej rozpoznawanych nauczycielek jogi w Polsce, mama Anulki, z pasją do zdrowej kuchni i aktywnego, szczęśliwego życia. Oczarowane jej naturalnością i życzliwością zaprosiłyśmy ją do naszej najnowszej sesji zdjęciowej. Z Małgosią rozmawiamy o wdzięczności, jodze, piasku w butach i uśmiechu.
Jesteś Mamą 20-miesięcznej Anulki i joginką. Masz własny kanał na youtubie, nagrywasz sesje jogi, prowadzisz bloga, warsztaty i zajęcia. Powiedz, jak na wszystko znajdujesz czas?
Wiesz, to nie jest tak, że każdego dnia spełniam się w każdej z tych ról. Codziennie jestem mamą, to prawda. Jednak nie codziennie piszę, prowadzę zajęcia czy nagrywam. Staram się każdego dnia zrobić coś dla siebie oraz dla innych – takie rzeczy, które dają mi spełnienie i radość. Macierzyństwo nauczyło mnie poza tym, że nie wszystko musi być idealne i u mnie… zdecydowanie nie jest.
Czy po narodzinach córki nadal zajmujesz się tym sama czy ktoś Ci pomaga?
Nadal zajmuję się wszystkim sama, lecz nie dlatego, że wydaje mi się, że nikt inny nie zrobi tego lepiej. Mnie po prostu to wszystko daje naprawdę dużo przyjemności! Choć przyznam, że na ostatnie warsztaty w Londynie poprosiłam moją ukochaną siostrę o pomoc przy zapisach i kto wie, czy nie będę prosić częściej.
Jak zmieniło się Twoje życie, gdy na świat przyszła córeczka?
Oj bardzo! Łatwiej chyba byłoby mi wymienić rzeczy, które się nie zmieniły! Córka nauczyła mnie dystansu do siebie, nieprzejmowania się takimi rzeczami jak brudne naczynia w zlewie czy buty pełne piachu. Nabrałam większego szacunku do swojego ciała, przeorganizowałam swoje priorytety i wartości. Staram się skupiać jeszcze bardziej na chwili obecnej – wiem, że te chwile już nigdy nie wrócą. I oczywiście pojawił nowy wymiar miłości – dla mnie nieporównywalny do niczego innego. Miłość, która daje Ci siłę i każdego dnia motywuje do bycia lepszym człowiekiem.
Skąd w Tobie potrzeba bycia nauczycielem jogi, nauczania innych?
Kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką, miałam swój dziennik i bawiłam się w panią nauczycielkę. Sprawdzałam obecność, odpytywałam, dzieliłam się informacjami. Uwielbiałam to robić! Później w życiu próbowałam różnych ról, jednak zawsze ciągnęło mnie do takich, w których miałam szansę pomóc drugiemu człowiekowi. Czułam, że po prostu nadaję się tego, i kiedy odkryłam że mogę połączyć jedną z moich pasji – jogę, z nauczaniem i pomocą, wiedziałam, że właśnie to pragnę robić w życiu.
Co dla Ciebie znaczy bycie joginką?
Bycie joginką w klasycznym przekazie to przestrzeganie wielu zasad jogi i w tym rozumieniu słowa nie mogę tak siebie nazwać. Patrząc łaskawszym okiem – joginka to kobieta, która żyje zgodnie ze swoimi wartościami, inspiruje, daje przykład i traktuje innych tak, jak chciałaby, aby traktowano najbliższą jej osobę.
Zbudowałaś silną więź ze swoimi widzami i skupiasz wokół siebie liczną społeczność. Jak do tego doszłaś? Jak uważasz, co przekonuje kobiety, by ćwiczyły właśnie z Tobą?
Wiesz, to ciekawe…tak naprawdę nie wiem! Moim celem, gdy rozpoczynałam nagrywanie filmów, było pokazanie jogi od innej strony – nieco łagodniejszej i bardziej życiowej. Chciałam mieć kontakt ze swoimi obserwatorami, słuchać ich, pytać czego potrzebują i im to dawać.I myślę, że właśnie to słuchanie ludzi i okazywane im zainteresowanie przyciągają. Każdy z nas pragnie czuć się ważny i wysłuchany. Ja kocham dawać innym uwagę i może właśnie to jest to.
Zapraszasz ludzi do swojego życia, jesteś bezpośrednia, mówisz i piszesz co myślisz. To sprawia, że jesteś wystawiona na ocenę innych. Jak do tego podchodzisz?
Na początku nie było łatwo. Pojawiały się różne komentarze – nie zawsze przychylne. Jednak zawsze znajdował się ktoś, kto pisał coś miłego, wspierającego i wtedy skupiałam się na pozytywnych słowach. Teraz, kiedy znam swoją wartość i kocham siebie, wiem, że pisanie o sobie i swoim życiu to sposób na to, aby pokazać innym, że nie jestem idealna i taką siebie akceptuję. Chcę w ten sposób przekazać, że Ty również nie musisz być idealna, i to jest jak najbardziej w porządku.
Pracujesz na dwa pełne etaty, a masz czas i na spacer i na książkę i na ruch. Wygląda na to, że rozciągasz czas, jak Ci się podoba. Może po prostu trzeba chcieć ten czas dla siebie wygospodarować i wtedy się go znajduje?
Wiesz, kiedy czytam książkę, to zwykle trwa to 15-20 minut. Na spacer najczęściej wybieram się z moją Anulą. Praktykuję o poranku – kiedy Ania jeszcze śpi. Pracuję podczas jej drzemek – a ostatnio, gdy zostawiam ją na kilka godzin w żłobku. Myślę, że jeśli bardzo nam zależy to znajdziemy na to czas – tylko może nie tyle ile byśmy chcieli.
W jednym z wywiadów zapytana o cele odpowiedziałaś, że chciałabyś zostać ambasadorką godnej polecenia marki jogowej. Teraz współpracujemy razem. Powiedz, czy wszystko, o czym marzysz i co sobie założysz w życiu się realizuje?
Tak, to prawda! Pamiętam ten wywiad – to miłe obserwować jak Twoje cele i marzenia spełniają się i realizują w codziennym życiu. Jednak też oczywiście nie jest tak, że wszystko o czym sobie zamarzę od razu się materializuje. Myślę, że ważne jest tutaj, aby nasze cele były realne, oraz żeby były to rzeczy, których naprawdę pragniemy – tak z głębi serca. Aby były nasze, a nie naszych rodziców, dziadków, męża czy żony. Jeśli czegoś naprawdę pragniesz – znajdziesz sposób, aby się to urzeczywistniło.
Co według Ciebie oznacza bycie szczęśliwym?
Bycie szczęśliwym to dla mnie życie w zgodzie ze sobą. W zgodzie z własnymi wartościami i tym, co podpowiada nam serce. Prawdziwe szczęście budujesz w sobie – nie ma ono nic wspólnego z tym co na zewnątrz. Na zewnątrz są przyjemności, owszem. Jednak to w Tobie – w Twoim wnętrzu, rodzi się prawdziwe poczucie szczęścia, takie, które czujesz całym sobą.
Twój kanał na youtubie i konto na instagramie cieszą się olbrzymią popularnością. Opowiedz o swoich widzach, jaki masz z nimi kontakt?
To niesamowite jak bardzo Ci ludzie są dla mnie ważni. Najpiękniejsze jest to, że są to ludzie z przeróżnych części świata, w różnym wieku i z różnymi zainteresowaniami, a łączy nas właśnie joga, chęć zadbania o siebie i dania sobie odrobiny miłości. Staram się zatem słuchać ich potrzeb i jak najlepiej na nie odpowiadać. Ale wiem też, że jest to obustronne. Wiem, że mam w nich wsparcie, że są po mojej stronie i jeśli coś by się działo – pomogliby mi, jak tylko byliby w stanie. Naprawdę w to wierzę i każdego dnia dziękuję za ich obecność w moim życiu.
Co daje Ci radość? Czy masz jakąś praktykę, która momentalnie przywołuje uśmiech i pozytywnie nastraja?
Jest sporo takich rzeczy, myślę, że Cię niczym nie zaskoczę. Przede wszystkim – moje dziecko. Jej jeden uśmiech, jedno spojrzenie pełne ciepła, jeden uścisk – potrafią zmienić wszystko. Wyjście z domu i kontakt z naturą, przytulanie się do drzew, głębokie i świadome wdychanie powietrza, słuchanie odgłosów lasu. Gotowanie w mojej kuchni, bo kocham to robić. Czasem wystarczy, że spojrzę na świeże kwiaty, które stoją w wazonie, albo powącham ulubiony olejek eteryczny. Innym razem siadam do medytacji, skupiając się na rzeczach i ludziach, za które jestem wdzięczna. W zależności od nastroju, czasu i możliwości znajduję coś, co daje mi radość, bo z natury jestem osobą dość poważną i takie radosne elementy w ciągu dnia są dla mnie niezwykle istotne.
Pisząc, ćwicząc, prowadząc warsztaty, co chcesz przekazać innym?
Pragnę inspirować i pokazać innym, że jest na świecie dziewczyna, dla której sprawy człowieka są ważne. Dla której sam człowiek i jego uczucia są ważne. Pragnę pokazać innym, że mogą być sobą, że tacy jacy są naprawdę, są najpiękniejsi – w każdym tego słowa znaczeniu. Wierzę bowiem, że każdym człowiekiem kierują dobre intencje, że każdy człowiek jest z natury dobry i pragnie to dobro czynić, tylko być może pogubił się gdzieś po drodze.A ja chcę być tą osobą, która podaje rękę, pomaga wstać i raz jeszcze spojrzeć na siebie łaskawym okiem – tak jak patrzymy na swojego najlepszego przyjaciela.